- Każdego dnia spędzam na pracy tak naprawdę dwa razy więcej czasu, niż przed urazem, ale towarzyszy mi przy tym duża motywacja - opowiada pomocnik Lecha Poznań, Gisli Thordarson. Młody piłkarz jest w trakcie rehabilitacji po urazie barku, którego doznał w marcu, a w tym tygodniu rozpoczął indywidualną pracę na boisku.
Pozyskany podczas zimowego okna transferowego z rodzimego Vikingura Islandczyk zaczął swoją przygodę w Kolejorzu okraszonym asystą meczem w pełnym wymiarze czasowym z Widzewem Łódź. Do marca zdążył zagrać w każdym z pięciu wiosennych spotkań Niebiesko-białych, wychodząc po raz drugi w wyjściowym składzie w domowym starciu przeciwko Zagłębiu Lubin. Krótko po zwycięstwie odniesionym nad Pogonią w Szczecinie sprawy zboczyły z obiecujących dla wciąż wchodzącego do drużyny Thordarsona torów. Po kontuzji barku odniesionej na jednym z treningów konieczna była operacja, która oznaczała dla niego przerwę od gry liczącą między cztery a sześć miesięcy.
Dla 20-latka był to oczywiście duży cios, ale bardzo szybko wyznaczył on sobie jeden jasny, nadrzędny cel. Ten stanowił oczywiście jak najszybszy powrót do pełnej sprawności, a żeby ją osiągnąć, niezbędna stała się żmudna, wielogodzinna praca związana z rehabilitacją. Tę odbywa w stolicy Wielkopolski, utrzymując codzienny kontakt z kolegami z zespołu i dopingując ich przy okazji kolejnych meczów w PKO BP Ekstraklasie. Bliskość z resztą drużyny jest dla niego ważnym aspektem, który pozwala w pełni przechodzić aklimatyzację w stolicy Wielkopolski przy okazji drugiego wyjazdu z ojczyzny.
- Wiedziałem, że przede mną dość długa rehabilitacja i od samego początku chciałem ten okres przepracować właśnie tutaj. Jestem piłkarzem Lecha Poznań, dlatego nie wyobrażałem sobie, żeby miało to odbywać się gdziekolwiek indziej. Zależało mi na ciągłym zaangażowaniu w codzienne życie drużyny, której część stanowię. Każdego dnia spędzam na pracy tak naprawdę dwa razy więcej czasu, niż przed urazem, ale towarzyszy mi przy tym duża motywacja - tłumaczy pierwszy Islandczyk w Kolejorzu.
Ubiegłe tygodnie upłynęły dla niego pod znakiem funkcjonowania na siłowni, ale już w tym tygodniu nadszedł swojego rodzaju kluczowy moment w postaci wznowienia zajęć na murawie. Na razie sprowadzać się one będą głównie do biegania i ograniczonego zakresu ćwiczeń z piłkami, jednak to chwila, na którą pomocnik mocno czekał.
- Najmniej produktywne były dwa tygodnie bezpośrednio po operacji, mogłem wtedy tylko leżeć w domu, ból nie pozwalał mi wstać z łóżka. Później zaczęła się rehabilitacja, która idzie po mojej myśli i na pewno widzę coraz wyraźniejsze światełko w tunelu. Ogromnie cieszę się na zgodę na wyjście na murawę i indywidualne zajęcia z piłkami, to dla mnie przełom - potwierdza Thordarson.
W jaki sposób sprawić, by maksymalnie efektywnie spożytkować czas bez boiskowej rywalizacji? I w tym kontekście środkowy pomocnik wylicza kilka czynników, które mogą działać na jego korzyść. Jako młody zawodnik wciąż ma na drodze swojego rozwoju wiele obszarów, które wymagają poprawy i to także na nich może się obecnie koncentrować.
- W pierwszej kolejności wymieniłbym siłę fizyczną, mogę być lepszy w tym aspekcie, ale i w dalszym ciągu stawać się szybszy. Dlatego skupiam się między innymi na wzmocnieniu nóg, nasz trener Michał Włodarczyk wykonuje ze mną niesamowitą pracę indywidualną, mocno pcha mnie do przodu. Korzystam z faktu, że z dolnymi partiami ciała wszystko jest w porządku, tutaj więc czynimy systematyczny progres. Działam także pozaboiskowo, między innymi zintensyfikowały się moje lekcje polskiego, to naprawdę trudny język, ale radzę sobie z nim coraz lepiej. Robię wszystko, by nie był to stracony czas - wymienia lechita.
- Nie mam wątpliwości, że najgorsze jest już za mną. Dużą radość stanowi dla mnie możliwość codziennego przyjścia na stadion, funkcjonowania tutaj czy spotkania reszty chłopaków. Zdrowotnie czuję coraz mniejszy ból, więc mój optymizm rośnie. Oczywiście, największym wyzwaniem będzie dla mnie powrót na boisko i gra w kontakcie, do tego czasu czeka mnie sporo energii i wysiłku włożonego w pracę. Muszę zachować cierpliwość, żeby moje ramię wróciło do pełni możliwości, co da nam pewność, że taki uraz się nie wydarzy ponownie. Prognozy są dobre, przewidują, że w trakcie okresu przygotowawczego będę w stanie brać udział w większości zajęć - kończy 20-letni piłkarz.
Zapisz się do newslettera